Poetry by Rafał Wojaczek (1945-1971)

Rafał Wojaczek (pronounced: Rafau Voyachek) debuted in Poland as a 20-year old. His short career spanned turbulent years in Polish history when the young generation of people born after WWII was coming to realization that they are trapped in a mendacious political system. In Wojaczek's works their predicament transforms into a metaphor for the existential situation of man in the world. See also the article on Wikipedia.

I present here a small selection of poems by Rafał Wojaczek with a few translations into English and French.


Ten ruch

Ten ruch: tak, to jest życie, napędzane wolą
Sprzeciwu wobec siebie, gdyż znajduje śmierć
W sobie samym, to tarcie, dobrotliwy opór
Zmierzający do tego, by zostało w tle

Jednej nieskończoności, tez bezwład ciążenia
Ku przytulnej genezie wypełnionej krwią
Zastałego odoru, tę chęć opadnięcia
Na pewne łóżko, syte bezpieczeństwem dno.

Ten ruch jest umieraniem jeszcze nie przeżytym
Przez nikogo po drodze, której nie przebiegło
Wsteczne wspomnienie życia kogoś, kto już zmarł.

Ten ruch, uwierz, gdy mówię Ci, jest rzeczywisty
W czasie, który pozwoli dojrzeć bohaterstwu:
Takiemu, co uprawni z Twojej piersi ssać.

This process

(translation - August 2006)

This process, this is life driven by a will
Opposed to it, because it finds death
Inside. This friction, benevolent resistance
Aimed toward staying in the background

Of one infinity. This heavy inertia
Weighing toward a cozy genesis filled with
Stale blood. This propensity to falling
On a sure bed - a safe and sated bottom.

This process is the dying not yet traversed
By anyone on the road; through which a reverse
Rememberance of the dead does not shine.

This process, believe me, is real in time
By which the heroism will mature in my chest
To allow me to rightfully nurse at your breast.


Dydaktyczne

Obywatele swej ojczyzny innej
Przez róży krzak podglądają czas

Jeszcze nie wiedzą że za nich jak Murzyn
Wciąż wykonuje najczarniejszą pracę

Czas jest rodzaju żeńskiego jak ból
Oni nie znają jeszcze słowa śmierć

Lecz ja co winien jestem ich istnieniu
Umyślnie imię ich na wiatr wytchnąwszy

Muszę im szansę nieistnienia dać
Nie podległego osobiście mnie

I zakląłem czas w zegar kobiecego ciała
Będzie czyniących miłość uwierała

Śmierć tak dotkliwie że - ciągle nie wiedząc
O umieraniu - wyrzygają z płuc

Didactical

(translation)

Residents of the Other homeland
Across a rosebush are watching Time

Not yet knowing that like a slave
For them performs a dirty labor

Time like pain is of female gender
As the word Death is still unfamiliar

But I bear the guilt of their existence
Purposely giving up their name to the wind

I ought to give them a chance at nonexistence
Independent directly of me

And I enchanted Time in the clockwork of female body
So that lovemakers will feel the pain

Of Death so hard - that still ignorant
Of dying - will vomit out their lungs


Piotruś Wariat

Pośladki ich smutne
i stragan
serca chudy. Córki
zimy
i braku

Przecież wciąż rośnie
moja szczera głowa
na talerzu
ich głodu

Ale ty, czemu ci ślepnie
płeć? Murzynku
światła ... udawaj!

Udawaj, moje życie
a policzy
za trzy dobra śmierć.

Crazy Peter

(translated Jan. 4, 2003)

Their buttocks are sad
and the store
of their heart is meager. Daughters
of winter
and want

Yet still is growing
my sincere head
on the plate
of their hunger

But you, why is your sex
blind? Black slave of
light ... pretend!

Pretend, o precious,
so the reward
be tripled by good death.


Ptak, o którym trochę wiem

Patrzy na mnie moja twarz odbita w chmurze
mgły, co wyszła mi z ciała przez szpary w powiekach.
A to jest mgła krwi i już za horyzont ścieka.

A mój wydech co także jest krwią, tylko suchą,
jest wiatrem pionowym co jeszcze zakotwiczony
w róży płuc jest łodygą krążącego ptaka.

Lecz że ziemia się właśnie odwrotnie obraca
obracają się we mnie płuca aż przez usta
wyszarpną się spomiędzy żeber niby chustka.

Więc póki jeszcze jest niebo, moja twarz rozległa,
póki nad horyzontem krew świeci jak jutrzenka.
póty ptak zna miarę swego wywyższenia.

Lecz już, choć o tym nie wie, powoli przecieka
spod tamtego pod ciasne niebo, już pod moją
powieką się rozpływa w ciężki jak całun obłok.

Bird of whom I know

(translated Feb. 13, 2003)

My face looks at me from the clouds
Having come out from my body and eyes
This is blood - straining past the horizon

My breath is blood, and a dry wind
That vertically ascends from the anchor
Of my lungs as a stalk of circling bird

But since earth is just now turning in reverse
The lungs turn in me 'til they rip out
Through mouth, through ribcage - like a cloth

Still there is sky, and my face is vast
As blood is dawning over the horizon's rim
The bird still knows his elevation

Yet unknowing, he's slowly seeping
From the large to my tight sky
Of closed eyelids - heavy as shroud.


Vademecum

Kto ma dać czarnym białą kobietę dnia
Ten wszystko od początku zacząć musi jak ja

Komu królestwo świętej zgody marzy się
Ten śmierć wpierw musi wynaleźć i zaufać jej

Zwłaszcza nie bać się noża który w okolicy
Piątego żebra tętno pilnie liczy

I nie lękać się ani drwić z owej prawdy
Że narzędziem jest wiernym a także poważnym

I nie kazać mu czekać bowiem rdzą zapłacze
Śniedzią spleśnieje wykruszy się z czasem

Ale musi go ująć w religijną dłoń
I z niebywałą siłą i radością pchnąć

Gdyż na początek z sobą musi zacząć walczyć
Kto - biegły w piśmie klęski - klęskę chce mieć za nic

Vademecum

(translated)

Who gives to dark ones the white woman of day
Will have to recommence and do as I say

Who of holy harmony will dream
Death invent he must and entrust in him

Then lose fear of the knife where its point
Near the fifth rib marks the joint

And do not fear or mock the truth
That the knife is faith's serious tool

And don't let it wait for the years
Will crush it and wither its veneers

But with religious hand one must grasp
And with immense strength and joy one must thrust

To begin with: the fight with oneself we take up
Fluent in script of doom - we have doom for naught.


***

Mój szerokostopy mózg, co z głowy mi wyszedł
Przemierzywszy kroćset mil jawnym jest księżycem

Mój niebieskooki wzrok, co podążył za nim
Pokonując krótkość swą żeni go z gwiazdami

A mój religijny głód, co nie znosi braku
Zmyśla Boga, aby był tłem im oraz ramką

I już mój naiwny zmysł pobożnej harmonii
Pełnym głosem cieszy się z osiągniętej zgody

I już mój zaciekły bunt, najlepszy poeta
Po cichutku ostrzy nóż na kamieniu serca

***

(translation)

My wide-footed brain wandered abroad
And hundreds of miles afar is now a moon

My blue-eyed sight over shortness
Followed and married him to stars

And my religious hunger, now invents God
To make them a frame, to fill the void.

Then my silly pious sense of harmony
Loudly rejoices in orderly actuality

But already, my fierce rebellion, the best poet
Calmly sharpens a knife on the stone of my heart.


Mój słownik

Mój słownik jest ubogi! Słowo nadziei: "jutro"
Odmienia się jedynie przez Twoją osobę.
A już słowo miłości omija język: złożyć
Z głosek głodu się nie chce lub składa za późno,

Gdy już, rozpaczą harda, Twój sen opuszczam: z moim
Snem w zębach, jak nadzieja rozpaczliwa każe.
Powiedz: czy coś innego czynić mi pozostaje,
Gdy śmierć też nie potrafi jeszcze się wysłowić?

My vocabulary

(translated 2007)

My vocabulary so small! Hope's term Tomorrow
Is only conjugated in Your person
While Love's word evades my tongue and fails
To compose itself from Hunger's letters

By despair emboldened, I'm leaving Your dream
Gripping my own with teeth in desperate hope.
Tell me: is there anything else to do
When even Death can't verbalize its works?


***

złodziej nadziei, ponury świt
papierosa gdyby chociaż zatlił:
słońce wetknął między chmur wargi,
tobym zgodziła się: niech drwi

z krwi na darmo leżącej na wznak,
smutnej niczym wczesnoranny asfalt
zakazanej szosy lub tafla
chronionego akwenu, jak

odstawiony bilardowy stół;
lecz on sobie niczego nie robi
ze sprzeciwu i znów przynosi
przepełniony rozpaczy wór

***

(traduit circa 1983, rédaction 2006)

Voleur d'éspoir, sinistre matin
S'il voulait allumer une cigarette
En mettant le soleil entre les nuages
Je n'aurais plus rien contre son dédain

De mon sang étendu au sol en vain.
Autant triste que l'asphalte matinal
D'une route interdite ou la nappe d'eau
D'un lac protégé ou comme une

Abandonnée table de billard.
Mais lui - il ne se fait rien du tout
De ma reproche et apporte à nouveau
Un sac rempli du déséspoir.


Twarz

Skądinąd nam znajoma oszukuje twarz
właśnie wydłutowana w brązowym powietrzu
przez złotnika co Światło mieni siebie sam - ;
twarz wreszcie nam jedynej osoby (jak Wenus

ociekającej pianą tęsknot niemożliwych,
której nawet rój ważek niewidzialnoskrzydłych
nie pomógł, gdy ją wzroku - jak z litego światła -
na poligonie głodu naszego - jak twarda

pałeczka w tarczę werbla - dopadały groty;
lecz o oszustwie:) chce nas, że to twarz Gorgony
nie jest ale Madonny, przekonać swą miną.
Lecz gdyby dosłyszała naszych jąder chichot!...


Poeta mówi jakże ironicznie:

Mówię do serca, ale do ręki
Tobie osobne słowo jak pierś
Albo jak pośladek kładę, byś je
Ze swoją żądzą pobożnie zdźwięczył.

Mówię do ludu, lecz do proboszcza
Między wierszami przemycam głos
Pewnej pobożnej niewiasty, co
Wyznaczyła mu, gdzie ma ją spotkać.

Jakże zbliżony do sfer niebieskich
Jestem przeze mnie przemawia już
Przestwór, któremu na imię Bóg.

Ale zaprawdę, chcąc się spodobać
Śmierci, ja ciągle muszę fałszować
Słowa ogromnej tej zapowiedzi.

The poet speaks with quite an irony:

(translated 1999, 2003)

I speak to the heart, but into your hand
I put a separate word like a breast
Or buttock, so that you piously
Attune it to your lust.

I speak to the people, but to the head-priest
I carry the voice, in contraband,
Of a certain woman, who set up the place,
Where he should meet her.

How close am I already to the divine regions
As through me speaks
The expanse whose name is God.

But truly, in order to be liked
By Death, I still must falsify
The words of this immense announcement.


Pewniki

Wypukłość moich piersi dopiero wklęsłością
Twoich dłoni czyniona
Gładkość moich pośladków dopiero szorstkością
Twoich palców gładzona

Pożywność mojej śliny dopiero Twój głód
Witaminowo stwarza
Tożsamość mego ciała dopiero mi ból
- gdy zadajesz - zaświadcza

Kościół mej płci dopiero wysoka modlitwa
Twego pragnienia wznosi
Czarna śmierć usta wtedy dopiero odmyka
Gdy się Twe życie zgłosi

Certitudes

(traduit circa 1983, rédaction 2006)

L'éminence de mes seins n'est qu'à la concavité
De tes mains créée
La douceur de mes fesses n'est qu'à la rudesse
De tes doigts lissée

Nourriture de ma salive n'est que par ta faim
Vitalement procurée
L'identité de mon corps n'est que par la douleur
- que tu me portes - témoignée

L'église de mon sexe n'est que par une prière sublime
De ton désir élévée
Les lèvres de la mort noire n'ouvrent leur abîme
Que quand ta vie est auprès.


Mówię do ciebie cicho

Mówię do ciebie tak cicho jakbym świecił
I kwitną gwiazdy na łące mojej krwi
Stoi mi w oczach gwiazda twojej krwi
Mówię tak cicho aż mój cień jest biały

Jestem chłodną wyspą dla twojego ciała
które upada w noc gorącą kroplą
Mówię do ciebie tak cicho jak przez sen
płonie twój pot na mojej skórze

Mówię do ciebie tak cicho jak ptak
o świcie słońce upuszcza w twoje oczy
Mówię tak cicho
jak łza rzeżbi zmarszczkę

Mówię do ciebie tak cicho
jak ty do mnie

I speak softly to you

(translated 2008)

I speak softly to you as if shining
Like stars that bloom on the meadow of blood
While my eyes gaze at the star of your blood
I speak softly - till my shadow is white

I'm a cool island for your flesh
That falls into night, a hot droplet,
I speak to you so softly as if in a dream
Your sweat is aflame on my skin

I speak to you as softly as a bird
In the morning slips sun into your eyes
I speak to you as softly
As the tear which wrinkles a face

I speak to you so softly
As you speak to me


translations © Tomasz Gil 1999-2008